Geoblog.pl    panstwosrodka2012    Podróże    Państwo środka od środka    Dzień 12 - ogrody w Suzhou
Zwiń mapę
2012
18
paź

Dzień 12 - ogrody w Suzhou

 
Chiny
Chiny, Suzhou
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 3550 km
 
Miałyśmy wielką chrapkę na Shuozu, bo wszyscy je zachwalają jako Wenecję wschodu - miasto ogrodów i kanałów.
Wyruszyłyśmy tam po godz.10 i po problemach z kupieniem biletów w końcu wsiadłyśmy do najszybszej kolei chińskiej. Pociągi klasy "G" pędzą z prędkością 380 km/h. My jechałyśmy 299 km/h. Było to w ogóle nieodczuwalne, a odcinek 97 km pokonałyśmy w 30 min.
W Shuozu chciałyśmy wypożyczyć rower, żeby z siodełka podziwiać uroki ogrodów. Okazało się to niewykonalne, bo nawet zaczepieni przez nas chińscy rowerzyści nie byli w stanie wytłumaczyć nam jak zdobyć kartę uprawniającą do wypożyczenia roweru. Po półgodzinnej dyskusji i uwolnieniu się od motocyklistów, którzy na siłę chcieli nas przewieźć na motorach ruszyłyśmy do miasta piechotą.
Zwiedziłyśmy Świątynię północną i błądząc doszłyśmy do ogrodu lwa, gdzie otoczył nas tłum chińskich turystów. Przeciskając się między ludźmi zwiedziłyśmy labirynt skalnych formacji. Tym razem zgubiła się Iga, ale w końcu się znalazłyśmy i choć ogród rzeczywiście był niezwykły to czym prędzej uciekłyśmy od przytłaczającego tłoku chińskich turystów. Następnie postanowiłyśmy udać się do Ogrodu Mistrza Sieci, jednego z najpiękniejszych w całych Chinach. Nie wiedząc jak się tam dostać postanowiłyśmy wziąć rikszę, a raczej to rikszarz zdecydował się wziąć nas, wjeżdżając rikszą na chodnik i zagradzając nam drogę.
Po targach o cenę wsiadłyśmy i zaraz pożałowałyśmy tej decyzji. Otóż pan, wątłej postury i sędziwego wieku nie bacząc na znaki drogowe ruszył. Przejażdżka była dla nas koszmarem, zamykałyśmy co chwilę oczy bojąc się czy wyjdziemy bez szwanku z tej przejażdżki, gdzie nie liczyły się przepisy ruchu drogowego, tylko to kto głośniej trąbi. Nasz szofer z braku klaksona tudzież
dzwonka pokrzykiwał, ale jego głos ginął w otaczającym nas zgiełku. Na nogach z waty zsiadłyśmy z rikszy. Dałyśmy mu trochę więcej juanów, z radości, że jesteśmy całe.
Dla odmiany Ogród Mistrza Sieci zwiedzałyśmy z kameralną grupą kanadyjskich turystów. Sesjom fotograficznym nie było końca. Zachwyciły nas oczka wodne i zakamarki. Gong wezwał nas do opuszczenia ogrodu, po zmierzchu ogrody są zamykane.
Na stację wróciłyśmy piechotą, zwiedzając po droższe całe miasteczko i posilając się w przydrożnym barze pysznymi pierożkami.
Spędziłyśmy też trochę czasu na ulicy artystów, podziwiając ręcznie malowane obrazy. Do Szanghaju wróciłyśmy też szybkim pociągiem około 22.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (8)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
N.St.Dziadkowie
N.St.Dziadkowie - 2012-10-19 23:35
Nasze kochanie - dziękujemy Wam za codzienne i obszerne informacje oraz piękne fotki z Waszej egzotycznej podróży. Podziwiamy Was za tyle intuicji i wytrwałości jakie musicie wykazać w innych warunkach przebywania - zwłaszcza bez przewodnika. Pilnujcie się bardzo bo najgorsze to zagubić się w tłumie - i tobie Igunia to się zdarzyło - a jagby i komórka nawaliła ? więc jak się wówczas znaleść?Najserdeczniej pozdrawiamy Was i całujemy. Zyczymy wszustkiego co najlepsze izero problemów. Czekamy już na "Magdziołka" i Zyczymy szczęśliwego powrotu.
 
Iv
Iv - 2012-10-22 13:51
Rowerowo-rikszowe rozwiazania imponujace. Trzymajcie sie dzielnie i nie traccie okazji na dobra przygode. Dla tych chwil warto zyc.
 
 
zwiedzili 0.5% świata (1 państwo)
Zasoby: 18 wpisów18 68 komentarzy68 124 zdjęcia124 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
07.10.2012 - 25.10.2012