Dzisiaj wybrałyśmy się w końcu na Wielki Mur Chiński. Dojazd wydawał się prosty ale w autobusie, który miał nas zawieźć na miejsce okazało się, że nie jedzie on do końca. Jest co prawda inny autobus ale jedzie tylko dwa razy w ciągu dnia. Na pomoc przyszedł nam kierowca autobusu, który oczywiście nie mówił po angielsku jakiś studenty pomógł nam się dogadać. Stanęło na tym, że pojedziemy z kierowcą autobusu jego prywatnym minibusem. Na mur wjechałyśmy kolejką linową przeszłyśmy część dla turystów wspinając się po wysokich schodach i podziwiając wspaniałe widoki. Później złamałyśmy zakaz ZABRONIONE - NIE WSPINAĆ SIĘ! i znalazłyśmy się na pięknej nieodnowionej części muru. Podziwiałyśmy ruiny wieżyczek wartowniczych i piękne górskie panoramy. Sesjom fotograficznym nie było końca.Z muru zjechałyśmy tuż przed zamknięciem torem bobslejowym. Wielki Mur jest ogromy i przerósł nasze wyobrażenia.
Nasz kierowca czekał na nas a w raz z nim 2-ch Meksykanów, którzy jak się okazało pojechali z nami. Chińskim sposobem udało nam się wszystkim zapakować do mini busa.
Do Pekinu wróciłyśmy około 20-tej. Poszłyśmy znowu na kaczkę po pekińsku i trochę powałęsałyśmy się po klimatycznych uliczkach w drodze powrotnej, kupując drobiazgi, którym nie mogłyśmy się oprzeć.
Po powrocie do hostelu siedząc w recepcji pisząc te posty poznałyśmy ciekawych ludzi z różnych cz. świata. Między innymi dziennikarza - antropologa, który samotnie podróżuje dookoła świata, przesyłając do gazet zdjęcia i zbierając materiały do swojej książki.Jest już późno i wyłączyli nam światło więc zdjęcia dodamy w najbliższym czasie.